Każdy człowiek ma w sobie trzy osoby :
1. Tą za którą się uważa.
2. Tą którą widzą inni.
3.Tą którą jest.
Ktoś mądry to kiedyś powiedział a ja bardzo szybko wyłapałam. Zobaczcie jakie to proste. Od dziecka wpajane jest nam że jak dorośniemy musimy założyć rodzinę (rodzina rozumiana w pojęciu mama+ tata+ przynajmniej jedno dziecko). Oczywiście trzeba wziąć ślub bo inaczej rodzina to już nie jest tylko życie na kocią łapę. Jest tak ? Jest !!! Powiem wam więcej wpajane nam jest idealizowanie drugiej osoby. Poznajemy kogoś, czujemy motyle nie widzimy wad a jeżeli je widzimy to staramy sobie to sami wytłumaczyć dlaczego tak jest np. mój chłopak dużo pije na imprezach, nie sprząta, pracę traktuje dorywczo i lubi imprezować. Jak jesteśmy młodzi życie wydaje się cudowne. Każdy z Nas widzi to tak jest rozrywkowy więc nie będę się nudzić, można się przy nim zabawić a pije i imprezuje bo jest młody. Zatacza się już nie co ty on po prostu odreagowuje stres w pracy a poza tym kto z Nas nigdy się nie upił, jedziemy dalej sprzątanie a po co zaraz będzie kolejna impreza na to nie ma czasu, ciągłe zmiany pracy no jak dlaczego szuka lepszej pracy zarobkowej, próbuje się odnaleść, gdzieś osiągnie sukces ale jeszcze nie wie gdzie. Imponuje nam to jest tak ? I co z czasem zaczynamy mieszkać razem początki są oczywiście super niezależność, robisz co chcesz, nikt nie mówi ci posprzątaj itd. Wiesz w którym momencie się to zmienia?
Ja już wiem. Właśnie wtedy kiedy twoje koleżanki i koledzy przestają mieć czas na imprezowanie a ty zostajesz z ogromem czasu wolnego w domu. Każdy z twoich znajomych zakłada rodzinę i brakuje mu już czasu. Koleżanka z podstawówki co była z tym nudnym informatykiem właśnie urodziła dziecko i przeprowadza się do nowego domu. Kolega gimnazjum kupuje nowe auto bo właśnie tydzień temu otrzymał kolejny awans w pracy a ty co ? No jak co siedzisz w domu który powoli zaczyna przypominać śmietnik, twój nieodpowiedzialny facet wraca wieczorem z pracy siada przed telewizorem i otwiera piwo a ty na dodatek że zajmujesz się od rana dzieckiem masz dosyć pieluch i ciągłego płaczu musisz podać mu na talerzyku przed nos obiad bo inaczej po protu będzie nie zadowolony albo co gorsza zrobi awanturę i z puszeczką powędruje do kolegów darmozjadów. To jeszcze nie jest najgorsze. Najgorsze jest to że masz wykształcenie średnie i nie widzisz żadnych perspektyw dla siebie. Wiesz dlaczego ? Bo wpadasz w stan depresyjny.
Widzisz na wkoło kobiety z piękną figurą, włosami prosto jak by wyszły od fryzjera z nowym wózkiem i spokojnym dzieckiem które leży w nim jak lalka bez baterii. Mamusia jest ubrana w najlepsze rzeczy o których ty nawet nie mogłabyś pomarzyć bo przecież ledwo macie na czynsz i pieluchy. Widzisz wkoło znajomych którzy mają świetne prace, rodziny i zarobki, a ty wracasz do domu z siatką ziemniaków z perspektywą kolejnego prania. To nr 3 czyli twarz którą na prawdę jesteś a której nie znają twoi znajomi a rodzice mogą się tylko domyślać że tak jest.
W końcu nastąpiło upragnione spotkanie z koleżankami, wychodne z domu. Ubierasz się w najwyższe szpilki jakie masz, najlepszą kieckę (modlisz się o to żeby jej nie pamiętały), włosy i makijaż poprawiasz przed wyjściem 12 razy żeby nawet jedno pasmo nie spadało w miejscu w którym mają być uwydatnione policzki. Spotykacie się rozmawiacie koleżanka z podstawówki mówi jak to piękny był powrót do pracy i jak tęskni za dzieckiem, które pół dnia siedzi w żłobku. Druga opowiada jaki dostała nowy samochód od męża na 3 rocznicę ślubu, a jeszcze jedna jak wiedzie nadal życie super singielki i bawi się na imprezach i teraz moment w którym dochodzi do pytania: A co tam u ciebie opowiadaj.
Tu otwierają się stronice książek Andersena baśnie nad baśniami. Mówisz jaką jesteś cudowną matką, cierpliwą i wyrozumiałą. Idealną partnerką idealnego faceta który wspiera cię na każdym kroku a ty zanim pomyślisz już to masz. Jesteś zrelaksowana i masz czas nawet na wyjście na poranny fitness. Kilka razy w miesiącu chodzisz do fryzjera bo cie na to stać nawet twój facet cię wygania a ty ze smutną minką bo musisz opuścić swój piękny dom i cudowną rodzinę ruszasz na zabiegi. A sukienka no tak (nie pamiętają jednak zerwanie koronki dało super efekt bo na balu gimnazjalnym rzucała się w oczy a po nim miałaś ksywkę koronka) ... a suknię to kupiłam w jakimś drogim butiku w naszej nowej galerii ale nie pamiętam gdzie to było jakiś miesiąc temu. I wtedy widzisz podziw w oczach koleżanek i wiesz co jesteś wtedy z siebie dumna i to moment który chciała byś aby trwał wiecznie. To osoba pierwsza za którą siebie uważasz .
A wiesz jak widzą cie inni.
Na pewno ma depresje ciągle siedzi w domu jeździ starym wózkiem i ciągle w tych samych pomiętych ciuchach. Sukienka tak pamiętam to ta z gimnazjum tylko ściągnęła te bamberskie koronki i dlatego skądś ją kojarzyłam. Włosy , przecież ona z nimi nic nie robi. Jej facet każdy wie jaki to król imprez i alkoholik, zarabia marne pieniądze i siedzi w domu przed telewizorem, a dziecko wcale nie takie spokojne widać po niej jaka znerwicowana, ręce drgają jak lampy na dyskotece a zęby żółte od palenia. Makijaż wcale nie przykryje podkrążonych oczu a szpilki tak pościerane że żadna kobieta nie założyła by ich do nowej sukienki. To twarz druga czyli jak widzą Nas inni.
A teraz Was pociesze wiecie jak ja to widzę.
Dziewczyna z normalnym dzieckiem o normalnych problemach ale z bardzo dużym potencjałem. Nie musi kłamać że chodzi na fitness po prostu ma taką piękną figurę że tego nie potrzebuje * zobaczcie o tym wyżej nie wspomniano. Włosy z natury takie ładne że wystarczy lekkie uczesanie i wygląda jak by wyszła od fryzjera. Oczy podkrążone bo ciężko zajmuje się dzieckiem i przez to mniej sypia. Co do sukni może nie stać ją na nowe rzeczy ale ma fach w ręku i potrafi przerobić tak sukienkę aby nie wydać na marne pieniędzy a wyglądać zjawiskowo. I ostatnie dlaczego idealizuje swojego faceta bo nie mówi i rozpowiada o swoich problemach zostawia to dla siebie i osoby problematyczniej, rozwiązuje swoje problemy sama i ponosi odpowiedzialność za to na jakim miejscu teraz jest.
Na pewno się ze mną zgodzicie że jest dużo takich kobiet ja kiedyś byłam podobna tylko że ja miałam marzenia i stawiałam sobie cele które starałam się osiągnąć. Wyrzucałam z mojego życia ludzi niepotrzebnych czyli te fałszywe osoby które nie mówiły mi wprost jak mnie widzą. Musimy sie nauczyć w życiu być tą samą osobą, którą widzą cię ludzie i którą jesteśmy na co dzień, czyli pokazywać prawdziwą siebie. Otaczajmy się ludźmi zaufanymi, którym możemy powiedzieć że nasze dziecko przyprawia nas o zawrót głowy a oni ci powiedzą nie jesteś jedyna. Myślicie że koleżanka która wróciła do pracy tak tęskni za domem i dzieckiem, czemu tak szybko wróciła do pracy bo albo miała dosyć siedzenia w domu w pieluchach, albo brakowało jej wolności. Druga dostaje samochód od męża który ma kochankę a sama nie może mieć dzieci i wypełnia życie drogimi gadżetami bo jest w tym osamotniona, a trzecia boi się związku i odpowiedzialności dlatego hula po imprezach i zapija się alkoholem żeby powspominać jak podrywało ją stadko napalonych chłopaków w liceum.
Zacznij patrzeć na świat nie tak że jesteś przegrana że nigdy nic nie osiągniesz bo może właśnie to ty za kilka lat będziesz spełnioną mamą po trudach macierzyństwa, z dobrą posadą i kochanym partnerem przy boku.
Miłego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz